Przyjaciele i rodzina często pytają, co czuję, gdy myślę o tym, że teoretycznie już do końca życia będę porozumiewała się w obcym języku. Bo nawet, jeśli w przyszłości wyprowadzilibyśmy się do Polski, nawet, jeśli Alberto zaskoczyłby wszystkich i nauczył się biegle języka polskiego, już do końca naszych dni w domu rozmawiać będziemy po hiszpańsku, bo zwyczajnie do tego przywykliśmy. Niektórzy proszą także, abym podzieliła się doświadczeniem, jakim jest wielojęzyczność w codziennym życiu, w końcu niejeden emigrant może przyznać, iż znajomość kilku, czy nawet jednego obcego języka może nieźle namieszać czasami w głowie. Zachęcona prośbami oraz historiami, która przydarzają mi się niemalże każdego dnia, postanowiłam napisać o tym, jak żyje się, kolokwialnie ujmując, w dwóch czy nawet trzech językach, a zacznę krótko, że nie jest to łatwe.