Sen o Hiszpanii…

To już tak długo, odkąd przeniosłam się na stałe do Hiszpanii – kraju słońca, pysznych oliwek i degustacji wina. Bez wątpienia, faktycznego mieszkania w Barcelonie nie można porównać do pobytu w niej jedynie w celach turystycznych. Czym różni się ona od Polski? Przede wszystkim klimatem – to chyba pierwsze skojarzenie, które przychodzi nam do głowy na myśl o tym ciepłym kraju. Alexander przyszedł na świat w okresie największych upałów. Sierpień, bowiem jest tutaj najgorętszym miesiącem w roku. Nie było łatwo poradzić sobie z takim maluszkiem w te gorące dni. Chowanie się w cieniu, wietrzenie pomieszczeń zwracając uwagę na to, aby nie było przeciągu, wieszanie mokrych ręczników… Mieszkamy kilka minut spacerkiem od plaży, jednak z uwagi na bezpieczeństwo synka, w tym roku odpuściliśmy sobie plażowanie. Obecnie mamy listopad, a my wciąż jeszcze nie wyciągnęliśmy głęboko schowanych ciepłych kurtek i bawełnianych swetrów. Tak, klimat to bez wątpienia jedna z tych rzeczy, za którymi nie tęsknię. 

 
                Jedzenie. Brakuje mi momentami polskiego chleba, czy smaku krakowskiej kiełbasy. Goście z Polski zawsze mile widziani są z zapasem pierogów, czy smakowitych kabanosów. Czas posiłku to niewątpliwie ważna część dnia dla każdego Hiszpana. Co tu się dziwić, kuchnia śródziemnomorska jest jedną z lepszych na świecie. Rozkoszują się więc oni dwudaniowym daniem smakując powoli, nie zapominając przy tym oczywiście o obowiązkowym deserze. Kolacja, jako najmniej ważny posiłek powinna być skromna i spożywana możliwie wcześnie. Hiszpanie nie uznają jednak tej zasady. Kolacja nie wcześniej niż o godzinie 22, równie syta jak obiad, w towarzystwie przynajmniej jednej butelki dobrego wina. Osobiście pozostałam przy naszych zwyczajach – skromna kanapka i herbata zamiast wina. 
 
                Mentalność.Typowa, gorąca latynoska krew. Hiszpanie są głośni, żartobliwi, rozrywkowi, uprzejmi i zawsze uśmiechnięci. Oczywiście od każdej reguły znajdą się i wyjątki. Ludzie w restauracjach, w sklepach, na ulicy bardzo często do nas zagadują, żartują, uśmiechają się. Rzadko używana jest tu forma pan/pani, większość osób zwraca się do siebie na ty. Będąc jeszcze w ciąży, ludzie zaczepiali mnie, pytali o płeć dziecka, o datę porodu, gratulowali. Teraz, gdy Alex jest już z nami, robią to samo. Zaglądają do wózka, zagadują, prawią komplementy. Jak łatwo się domyślić przeważają w tym starsze panie. Mnie to nie przeszkadza, zawsze uśmiechnę się i podziękuję grzecznie, jednak komuś, kto nie jest zwolennikiem rozmów oraz zaczepek nieznajomych, mogłoby to po jakimś czasie wydać się irytujące. Zachowane są oczywiście zawsze pewne granice. Nikt nie pcha się do wózka, nie próbuje wyciągać Alexa, czy głaskać go po buźce. 
 
                To błogie podejście do życia może być jednak czasami i uciążliwe zwłaszcza, jeśli chodzi o załatwianie spraw urzędowych. Moje dotychczasowe doświadczenia nie były bynajmniej najlepsze. Minusem jest to, że wszystko przeciąga się w czasie, a większość instytucji zamykanych jest o godzinie 14, stąd też konieczność jednodniowego urlopu by załatwić jakąś sprawę. Wszystkie sklepy mają 3 godzinną przerwę, między 14 a 17, czas tzw. siesty, co może być pewnym uniedogodnieniem.
 
                Jeśli chodzi o wychowanie dziecka, nie różni się ono od sposobu, w jaki wychowuje się dzieci u nas w Polsce. Ja nie zauważyłam przynajmniej większych różnic. Karmienie piersią, szczepienia, wszystko się zgadza. Sprawy związane z macierzyństwem, lecz nie z indywidualnym wychowaniem są trochę inne. I tak, np. położna nie przychodzi tutaj do domu, od urodzenia rodzice sami udają się z dzieckiem do pediatry. Urlop macierzyński wynosi zaledwie 16 tygodni, stąd wiele dzieci odsyłanych jest do żłobków. Obowiązkowa szkoła zaczyna się od 3. roku życia. Nazywana jest ona szkołą, jednak bardziej przypomina ona po prostu nasze przedszkole, gdzie dzieci bawią się, uczą się liczyć i kolorować obrazki. 
 
                Barcelona jest bez wątpienia przepięknym miastem i odkąd pamiętam jednym z moich większych marzeń było zamieszkanie w niej. Marzenie się spełniło. Założyłam rodzinę i wychowuję mojego synka w kraju, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia już wiele lat temu.
Udostępnij