8 sytuacji, które spotkają Cię jedynie w Barcelonie

Wracając z zagranicznego urlopu na wstępie napotykamy jedno, bardzo znane pytanie: i jak było? Oprócz opowieści o przepięknych budowlach, zapierających dech w piersiach zabytkach, cudownej naturze oraz paru zabawnych anegdot, lubimy dzielić się aspektami, które w danym miejscu nas zaskoczyły i zdziwiły. Również ja słyszę pytania odnoszące się do różnic w życiu w Barcelonie i w Polsce, których notabene jest całkiem sporo. Zagłębiając się w historie o stolicy Katalonii ciężko nie wspomnieć o kilku faktach, które przypisać moglibyśmy tylko jej. Wiecie, gdy na talerzu widzisz pierogi, wiesz, że jesteś w Polsce. Gdy dwóch panów wita się pocałunkiem w policzek, zapewne będziesz we Francji. Po czym zatem poznać, że jesteś w Barcelonie? Przekonajcie się sami!

CERVEZA BEER COCA-COLA

Skojarzyło mi się trochę ze znaną swego czasu piosenką „hera, koka, hash, LSD”. W Barcelonie po nocach nam się śni nieco inna wersja: cerveza, beer, coca-cola, ewentualnie cold water, cold water, beer. O co chodzi w tym przedziwnym szyfrze? To sprzedawcy często nazywani pakis (od kraju pochodzenia: Pakistan), którzy usilnie próbują wcisnąć każdej napotkanej osobie wspomniane wyżej produkty. Najczęściej spotkać ich można na przepełnionej plaży, ale także w najbardziej turystycznych miejscach, gdzie brak sklepu, w którym można by zaopatrzyć się w zimną wodę. Nie ma potrzeby do zmartwień, nasz ukochany amigo wyskoczy zza któregoś z rogów z cold water za 1 euro i uratuje Twe spalone gardło.

ADIÓS?

W sklepie, w urzędzie, u lekarza… W jakimkolwiek miejscu w Barcelonie zapomnieć musisz o paru wyuczonych słówkach z hiszpańskiego adiós (do widzenia), buenos dias (dzień dobry), gracias (dziękuję), czy buenas noches (dobranoc). W Katalonii witamy się bon dia, żegnamy adéu lub bona nit, a dziękujemy mersi. Zapamiętaj tych kilka wyrazów, zanim wybierzesz się do Barcelony.

PA AMB TOMAQUET

Cóż oznaczać może to dziwne wyrażenie? Dosłownie? Chleb z pomidorem. A czym jest? Nazwałabym nawet mini hiszpańskim daniem, które jest… chlebem z pomidorem. Oczywiście śmieję się nazywając kanapkę daniem. Pa amb tomàquet to tradycyjny kataloński sposób podawania pieczywa, który polega na wysmarowaniu kromki miąższem z pomidora, polaniem oliwą i często posypaniem szczyptą soli. Tylko w Katalonii zaznasz smaku prawdziwego Pa amb tomàquet.

CO TAK PACHNIE?

Choć poprawnie pytanie brzmiałoby: co tak śmierdzi? Barcelonę poznasz także po jej charakterystycznym smrodzie, który unosi się między uliczkami Dzielnicy Gotyckiej i Starego Miasta. Czym zatem pachnie Barcelona? Oprócz wonią marihuany palonej na każdym rogu (serio, serio), także moczem i śmieciami. Wiem, niezła reklama słynnego miasta Gaudiego. Cóż, przynajmniej prawdziwa.

PO CO CI SAMOCHÓD?

Po czym poznać, że jesteś w Barcelonie? Po ilości skuterów przepychających się miedzy sznurami samochodów, wymijających ich slalomami i… rozbijających się przy każdej okazji. Podobno w Barcelonie dochodzi do trzech kolizji drogowych w ciągu minuty. Uwierzylibyście? Kierowcy owych skuterów lubią ruszać z przytupem, gdy światło zmieni się na żółte, najwidoczniej tak im spieszno. To i tak jednak lepiej niż rowerzyści. Rowerzyści świateł nie widzą w ogóle. A może w Barcelonie one ich nie dotyczą?

MIASTO ARTYSTÓW

Barcelona to miasto, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet osoba, której wydaje się, że nie jest w stanie znaleźć swego miejsca na tej ziemi, odnajdzie je właśnie tutaj, ponieważ trafi się choć jeden człowiek, który podziela jej pasję i sposób życia. Barcelona to stolica wszelkich artystów lub osób, które za owych się uważają. Wybierając się na spacer do Parc de la Ciutadella nie sposób nie trafić na akrobatów skaczących przez wielkie sznury, kręcących wokół bioder ogromne hula-hop, stepujących, tańczących w rytm dziwnej muzyki, czy rysujących karykatury. A i metro uracza nas sporą liczbą podobnych artystów, którzy dbają o to, aby powrót do domu po ośmiogodzinnej pracy nie był nudny zabawiając pasażerów przyśpiewkami i tańcami, oferując im swój, czy to większy, czy mniejszy talent.

PASSEIG DE GRACIA

A jeśli już mowa o metrze, przyszedł mi do głowy jeszcze jeden aspekt, dzięki któremu Barcelona jest jedyna w swoim rodzaju. To właśnie ona pochwalić się może przejściami między jedną, a drugą linią metra, które wydają się nigdy nie kończyć. Współczuję tym, którzy wpadli w pułapkę przejścia do linii numer trzy na stacji Passeig de Gràcia i nigdy nie wyszli już z niekończącego się tunelu…

FC BARCELONA

Po czym poznać, że jesteś w Barcelonie? Oczywiście po FC Barcelonie i jej logo, które można znaleźć wszędzie. Dosłownie wszędzie, bo wkradło się nawet w witraże kościelne w Santa Maria del Mar! Ale jest jeszcze coś – ciemnoskórzy sprzedawcy, którzy spróbują Ci wcisnąć koszulkę Messiego zapewniając, że jest to najnowszy oryginał, a tania cena wynika z promocji, którą stworzył właśnie dla Ciebie. Nie zapomnijcie o Adidasie z dwoma paskami w logo i Koko Chanel.

To właśnie kilka aspektów, dzięki którym możesz mieć pewność, że znajdujesz się nie gdzie indziej, a w Barcelonie. Mogłabym dodać tu oczywiście całe mnóstwo katalońskich tradycji i zwyczajów, słynnych osobistości i zabytków, ale wiecie, że u mnie zazwyczaj bywa wesoło, więc i dzisiaj postarałam się, aby tak było. A o tradycjach jeszcze zdążę opowiedzieć.

P. S. Czy w całej Hiszpanii kobiety na plażach opalają się topless, czy to też tylko przypadłość Barcelony? 😉

Udostępnij