Paella – wszystko co musisz o niej wiedzieć

Paella to jedno z najbardziej charakterystycznych dań hiszpańskich. Będąc w Hiszpanii musisz skosztować paelli, mówi się bowiem, że nie ma nic bardziej tradycyjnego. Wiecie, że w Barcelonie za dzień paelli uznawany jest czwartek, dlatego w wielu restauracjach i barach to właśnie tę potrawę zaoferuje Wam kelner jako danie dnia? A teraz uwaga, ja za paellą nie przepadam, dlatego że nie znoszę owoców morza, a to właśnie owoce morza najczęściej jej towarzyszą tutaj w stolicy Katalonii. Jadłam ją chyba 4 czy 5 razy w życiu i kiedy było to możliwe, wybierałam wersję z mięsem, ponieważ dzisiaj już serwuje się ją z wieloma różnymi składnikami. Ale paella posiada swoją historię, którą warto poznać przed samym jej skosztowaniem!

Paella wywodzi się z regionu Walencja, a jej przybycie do hiszpańskiej kuchni datuje się na XV/XVI wiek. Nazywana była potrawą dla pracujących, ponieważ zapotrzebowanie na syty, lecz prosty w przyrządzeniu posiłek, którym mogliby nasycić się rolnicy, sprawił, że w głowach mieszkańców Walencji powstała paella. Ważne było, aby danie zawierało łatwo dostępne wtedy składniki, którymi ostatecznie okazały się: ryż, szafran (dzięki, któremu ryż przybiera żółtą barwę), oliwa, mięso z królika lub drobiowe, a przyrządzane miało być na ogniu. Oczywiście lata później z paellą zaczęto eksperymentować i dodawać przeróżne jeszcze składniki. Paella marinera lub paella de marisco jest chyba obecnie tą najbardziej popularną, a mówi się, że mogła nawet powstać w tym samym czasie co ta tradycyjna, lecz w regionach, w których pod dostatkiem było ryb i owoców morza.

Czytałam, że paella doczekała się nawet swojej legendy, która głosi, że podczas hiszpańskiej wojny o niepodległość jeden z francuskich generałów tak mocno zachwycił się walencjańskim daniem, że zadeklarował uwolnić jednego hiszpańskiego więźnia za każdą nową porcję paelli. Kucharka, której dopadł zaszczyt gotowania dla generała, stanęła na wysokości zadania i uruchamiając swą wyobraźnię codziennie przyrządzała mu paellę w inny, interesujący sposób. Mówi się, że tą drogą udało jej się uwolnić aż 176 więźniów. Miała talent jak nic!

Skąd wzięła się nazwa tego dania? Jest na ten temat kilka teorii. Danie to przyrządzane oraz serwowane jest na specjalnej patelni/garnku zwanych – paellerą. Błędem jednak jest uważanie, że paella wywodzi się od nazwy naczynia, w którym się ją podaje, ponieważ najpierw przecież była potrawa, a dopiero później dopasowano do niej naczynie, w którym miała być tradycyjnie podawana. Dodatkowo paellerą nazywane były także kobiety, które ową paellę przyrządzały. Na Wikipedii przeczytamy, że “nazwa potrawy pochodzi od łacińskiego słowa patella, oznaczającego metalowe naczynie, służące Rzymianom do ofiarowania darów bogom.” Inne źródła mówią o tym, że paella pochodzi od arabskiego słowa “baqiyah”, a wyznawcy tej teorii opierają ją na historii, która przypomina nam, że to Arabowie przywieźli do Hiszpanii ryż, czyli główny składnik paelli, po raz pierwszy w VIII wieku. I w przypadku genezy nazwy dania znajdziemy krótką legendę o mężczyźnie, który chcąc skraść serce ukochanej, postanowił przygotować dla niej wyjątkowe danie, właśnie paellę ogłaszając wszem i wobec, że jest to prezent “para ella” (dla niej), które w ulicznej mowie lub szybko wymawiane brzmi jak “pa-ella”. Oczywiście ostatnia z wersji to tylko chwytliwa historyjka. 

Dzisiaj kucharze prześcigają się w tworzeniu nowych przepisów paelli. Nie posiada ona tak naprawdę głównych składników, których nie można by było zastąpić. Istnieje naprawdę wiele odmian tego dania i dzisiaj już nie stanowi problemu fakt, że nie lubi się jakiegoś składnika, ponieważ szef kuchni zaraz może przyrządzić Ci paellę, z czym tylko zapragniesz. Oczywiście mieszkańcy Walencji, regionu, z którego oryginalnie się wywodzi, protestują i zgodnie uważają, że prawdziwa paella ma tylko jeden przepis i powinno się przyrządzać ją tak właśnie, jak pokazali nam nasi przodkowie. Mówi się nawet, że paella, którą miałeś okazję spróbować w innej wspólnocie autonomicznej, którą nie będzie Walencja oznacza to, że prawdziwej paelli nigdy nie próbowałeś. Ja niestety nie mam porównania, ponieważ jadłam tylko tę katalońską i jeśli dobrze pamiętam, próbowałam też jednej paelli w Sewilli. Bardzo popularnym jest również przyrządzanie potrawy na świeżym powietrzu w garnku o ogromnej średnicy, gotując jakby dla połowy wioski. A z ciekawostek dodam, że podobno tradycyjnie powinna być ona przygotowywana przez… mężczyznę, tak dla odmiany.

Ze mnie średniej klasy kucharka, także nigdy nie odważyłam się przyrządzić paelli na własną rękę, ale na paru spotkaniach ze znajomymi, prym w gotowaniu prowadził mój Hiszpan. W gotowaniu i późniejszym jedzeniu. Tak, jak wspomniałam na początku, ja za paellą nie przepadam, choć myślę, że spowodowane jest to moją niechęcią do owoców morza, a mam takiego pecha, że zawsze gdy wybieramy się do jakiejś restauracji, w której akurat serwują paellę, jest to paella de marisco. Z tego wszystkiego przestałam też zamawiać ją, gdy trafi się tradycyjna, “mięsna” odmiana. Pisząc ten artykuł sama sobie narobiłam “smaka”, więc następnym razem, gdy znajdzie się taka okazja, przypomnę sobie aromat tego walenckiego dania. Czekam oczywiście na Wasze opinie na temat tej potrawy i ciekawa jestem, czy kiedykolwiek odważyliście się na jej przygotowanie!

Udostępnij