Mama w Barcelonie - Mama w Barcelonie
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca/Kontakt
  • Zwiedzanie Barcelony
Strona główna
O mnie
Współpraca/Kontakt
Zwiedzanie Barcelony


Mama w Barcelonie
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca/Kontakt
  • Zwiedzanie Barcelony
Przeglądaj kategorie
Wyjazd do Hiszpanii•Życie, kultura, tradycje

Jak przywita Cię Katalonia?

17 listopada 2016 autorMama w Barcelonie 4 komentarze

Hiszpania dzieli się na 17 wspólnot autonomicznych, które cieszą się dość dużą autonomią. Jedną z nich, posiadającą obok Kraju Basków najszerszą autonomię, jest Katalonia, której stolicą jest Barcelona. Posiada ona własny rząd na czele z prezydentem, a językiem urzędowym jest zarówno hiszpański, jak i kataloński. Katalończycy lubią podkreślać swoją odrębność i mimo tak dużej autonomii wciąż dążą do wypracowania samodzielności i marzą o odłączeniu Katalonii od Hiszpanii poprzez uzyskanie niepodległości. Mimo wielu pozytywnych głosów oraz deklaracji polityków, Katalonia wciąż przynależy do Hiszpanii i ciężko określić, czy kiedykolwiek się to zmieni.
Czytaj więcej
Udostępnij
Czas czytania4 min
Życie, kultura, tradycje

Sen o Hiszpanii…

14 listopada 2016 autorMama w Barcelonie 18 komentarzy

Mija piąty miesiąc odkąd przeniosłam się na stałe do Hiszpanii – kraju słońca, pysznych oliwek i degustacji wina. Bez wątpienia, faktycznego mieszkania w Barcelonie nie można porównać do pobytu w niej jedynie w celach turystycznych. Czym różni się ona od Polski? Przede wszystkim klimatem – to chyba pierwsze skojarzenie, które przychodzi nam do głowy na myśl o tym ciepłym kraju. Alexander przyszedł na świat w okresie największych upałów. Sierpień, bowiem jest tutaj najgorętszym miesiącem w roku. Nie było łatwo poradzić sobie z takim maluszkiem w te gorące dni. Chowanie się w cieniu, wietrzenie pomieszczeń zwracając uwagę na to, aby nie było przeciągu, wieszanie mokrych ręczników… Mieszkamy kilka minut spacerkiem od plaży, jednak z uwagi na bezpieczeństwo synka, w tym roku odpuściliśmy sobie plażowanie. Obecnie mamy listopad, a my wciąż jeszcze nie wyciągnęliśmy głęboko schowanych ciepłych kurtek i bawełnianych swetrów. Tak, klimat to bez wątpienia jedna z tych rzeczy, za którymi nie tęsknię. 
Czytaj więcej
Udostępnij
Czas czytania3 min
Życie, kultura, tradycje

W końcu z nami!

13 października 2016 autorMama w Barcelonie 3 komentarze
Porodu bałam się od zawsze, tego okropnego bólu, o którym wszyscy mówią. Moja babcia zawsze mówiła mi, że pierwszego porodu nie ma co się bać, bo nie wiesz, co cię czeka. Ja natomiast czytałam, szukałam informacji, oglądałam filmiki, i im więcej czytałam, tym bardziej się bałam. I jakbym sobie wywróżyła. Mój poród, licząc od odejścia wód, trwał 42 godziny. Tak, 42 niekończące się godziny. 
Czytaj więcej
Udostępnij
Czas czytania2 min
Życie, kultura, tradycje

Zapoznajmy się!

10 października 2016 autorMama w Barcelonie 2 komentarze
Zacząć jest zawsze najtrudniej, może dlatego na początek po prostu się przedstawię i napiszę parę słów wstępu. Mam na imię Aurelia, pochodzę z północy Polski, studiowałam jednak w Warszawie, a ponad trzy miesiące temu przyjechałam na stałe do Barcelony.
Czytaj więcej
Udostępnij
Czas czytania1 min
Page 42 of 42« First...102030«39404142

Kategorie

  • Emigracja
  • Język hiszpański
  • Wyjazd do Hiszpanii
  • Związek z Hiszpanem
  • Życie, kultura, tradycje

Popularne wpisy

Wakacje z dzieckiem w Barcelonie – o czym warto pamiętać?

Wakacje z dzieckiem w Barcelonie – o czym warto pamiętać?

27 marca 2017
Być w związku z Hiszpanem

Być w związku z Hiszpanem

10 marca 2017
Katalonia to nie tylko Barcelona

Katalonia to nie tylko Barcelona

22 marca 2017
Jak to jest z tym hiszpańskim?

Jak to jest z tym hiszpańskim?

30 marca 2017
Dzień Ojca w Hiszpanii – jak zmieniła się figura ojca na przestrzeni lat

Dzień Ojca w Hiszpanii – jak zmieniła się figura ojca na przestrzeni lat

19 marca 2017

Archiwum wpisów

Tagi

barcelona blog o hiszpanii blog o języku hiszpańskim blog parentingowy blog podróżniczy ciekawostki hiszpania ciekawostki o hiszpanii co zobaczyć w barcelonie emigracja emigracja w hiszpanii hiszpania hiszpańskie tradycje hiszpańskie wychowanie hiszpańskie zwyczaje jacy są hiszpanie jak nauczyć się hiszpańskiego jak się żyje w hiszpanii jak żyje się w hiszpanii język hiszpański katalonia nauka hiszpańskiego nauka języka hiszpańskiego polacy na emigracji polacy na obczyźnie polacy w barcelonie polacy w hiszpanii polacy zagranicą polska oczami hiszpana praca w Barcelonie praca w hiszpanii problemy emigracji przeprowadzka do hiszpanii stereotyp hiszpana tradycje hiszpańskie urlop w hiszpanii wakacje w barcelonie wakacje w hiszpanii wyjazd do hiszpanii związek międzynarodowy związek z hiszpanem związek z obcokrajowcem zwyczaje hiszpańskie życie na emigracji życie w barcelonie życie w hiszpanii

Szukaj

O mnie

moje zdjęcie

Aurelia, miłośniczka Hiszpanii już od nastoletnich lat. Obecnie na stałe mieszkam w Barcelonie, co było spełnieniem jednego z najskrytszych marzeń. Na blogu dzielę się moimi doświadczeniami z życia w tym cudownym mieście i kraju. Czy uda mi się zarazić Cię miłością do Hiszpanii?

Fanpage

Instagram feed

mamawbarcelonie

Piszę z humorem o codziennym życiu w Hiszpanii. 🇪🇦
Chodź, pokażę Ci, jaka piękna jest Barcelona. Czy uda mi się zarazić Cię miłością do Hiszpanii?

Aurelia
Często jesteśmy dla siebie samych bardzo krytycz Często jesteśmy dla siebie samych bardzo krytyczni mimo, że to właśnie siebie powinniśmy kochać najbardziej. Inni postrzegają nas często tak, jak my się widzimy, więc ciężko wymagać miłości od innych, gdy sami sobie nie potrafimy jej dać. Każdego dnia powinniśmy mówić sobie coś miłego, tak po prostu. Aby pamiętać o naszej wartości i o tym, że zależy ona od nas samych. Kiedy ostatni raz mówiłaś sobie coś pozytywnego? Kiedy ostatni raz sama siebie doceniłaś? Dzisiaj masz okazję. Napiszcie proszę jedną rzecz, którą w sobie najbardziej lubicie. Może być to cecha wyglądu, charakteru, wyjątkowe osiągnięcie, talent, wygrana ze słabością. Poprawmy sobie trochę humor i pokażmy, że potrafimy mówić o swoich zaletach, a nie tylko wadach. 😊
No dobra, czy są tutaj jacyś fani Dragon Balla? No dobra, czy są tutaj jacyś fani Dragon Balla? 😂 Po dzisiejszym story z pasażu handlowego pełnego sklepów poświęconych znanym produkcjom takim, jak np. Dragon Ball, Pokemon, Sailor Moon, Harry Potter, bajki Disneya, dostałam parę wiadomości od fanów tych filmów i bajek. 😃 Nigdy chyba Wam nie mówiłam, ale jeszcze przed Hiszpanią jako dziecko interesowałam się Japonią. Oglądałam anime, dramy (azjatyckie seriale młodzieżowe), słuchałam j- i k-popu, znałam nawet trochę słów i zwrotów po japońsku, a przede wszystkim marzyłam o zobaczeniu Tokio. Anime już nie oglądam, choć ten kraj nadal podziwiam. Jedno się nie zmieniło - wciąż marzę o zobaczeniu Japonii i wierzę w to, że kiedyś się uda. Oczywiście nie jest to pasja na miarę mojej miłości do Hiszpanii, jednak gdzieś tam ciągle Azja mnie fascynuje. Kto z Was był w Japonii i potwierdzi, że warto? 😃 P. S. Lokalizacja jest oznaczona, więc możecie zapisać sobie zdjęcie, żeby znaleźć to miejsce. 😊
HISZPAŃSKIE WULGARYZMY. Wiecie, że w Hiszpanii w HISZPAŃSKIE WULGARYZMY. Wiecie, że w Hiszpanii wszystko jest bardziej na luzie, bardziej bezstresowe. Taki też jest sposób, w jaki Hiszpanie rozmawiają. Oprócz tego, że na co dzień używają kolokwializmów, w ich rozmowach pojawiają się często wulgaryzmy. Nie tylko jednak, gdy chcą nadać wypowiedzi negatywny, czy mocny wydźwięk. Wulgaryzmy są poniekąd częścią ich "kultury rozmów". Nie jest oczywiście tak, że nauczyciel przeklina do rodziców na zebraniu, czy pani obsługująca nas w banku, ale nikogo nie zaskoczy, gdy nawet w bardziej oficjalnych i poważnych rozmowach pojawią się przekleństwa. Nikt też raczej nie rzuca Ci oceniającego spojrzenia, gdy na przystanku wypsnie Ci się brzydkie słowo. Szef, który rzuca "mięsem", czy dostawca produktów w sklepie klnący na pogodę nikogo nie szokuje, ani nie odrzuca. Oczywiście mam na myśli jakiś umiar, a nie "kur.." jako przecinek w zdaniu. Taka kultura mowy jest zaraźliwa i mnie również zdarza się używać brzydkich słów, które po hiszpańsku tracą jakby swoje negatywne znaczenie, a których po polsku pewnie bym nie użyła w podobnej sytuacji. Znowu są to po prostu różnice kulturowe. Coś, co zapewne w Polsce uznane by było za brak wychowania i szacunku, w Hiszpanii jest obojętne. A jak Hiszpanie przeklinają opowiem Wam jutro na story, więc nie zapomnijcie zajrzeć. 😃 Wy też macie wrażenie, że jak przeklinacie w innym języku, to te wulgaryzmy tracą jakby "moc"? 😅 Że to jednak nie polskie mocne K.? 🤣 I czy odpowiadałaby Wam taka nieformalna, luźna kultura rozmów?
Pamiętacie jeszcze to miejsce z wielką kolejką, Pamiętacie jeszcze to miejsce z wielką kolejką, która była tak samo długa niezależnie od godziny? 😅 Ja przechodzę tamtędy codziennie do pracy. Na początku widok był szokujący, dziwny, nieswój... Jak to tak, Casa Batlló bez tłumów pstrykających fotki? Teraz już przywykłam do takiego obrazu. Myślę, że do tego stopnia, że za kilka miesięcy (takie mam nadzieje), gdy wszystko wróci do normy, a Barcelona znów zacznie witać turystów, ciężko mi będzie na nowo przywyknąć do widoku czekających w kolejce, spragnionych wrażeń ludzi. Co czujecie spacerując po pustych ulicach miast, które normalnie są pełne? Co czujecie, gdy idziecie do pracy, a wokoło prawie wszystko jest zamknięte? Taki widok stał się już normalny, prawda? Czy kiedyś na nowo będziemy musieli nauczyć się żyć w tłumie? Czy kiedyś na nowo będziemy musieli przyzwyczaić się do widoku twarzy innych, które dzisiaj zasłaniają maski? Zastanawiacie się czasami, jak to będzie? Dzisiaj wydaje mi się, jakby świat z żelami, maskami, znakami o odległości i milionem restrykcji był taki od bardzo, bardzo dawna. 😅
Kto lubi kuchnię hiszpańską? Oprócz znanym wsz Kto lubi kuchnię hiszpańską? Oprócz znanym wszystkim tapas, inną popularną formą szybkiej przekąski są pinchos. Małe kanapeczki, na które położyć można cokolwiek się tylko chce. Nie ma żadnej reguły na to, jaki składnik powinien znaleźć się na pokrojonej bagietce. W Barcelonie jest nawet ulica pełna barów, które specjalizują się w pinchos - Carrer Blai. Zapiszcie sobie ten post, żeby odwiedzić ją podczas pobytu w tym mieście. 😊 Jedno pincho kosztuje zwykle 1-2€, a cena zależy oczywiście od składnika. Tace z pinchos wystawiane są zazwyczaj na długiej ladzie barowej, a przy wyborze panuje najczęściej samoobsługa. Dostajemy od kelnera talerz, na który nakładamy kanapeczki, na które mamy ochotę. Możemy go również poprosić o podgrzanie przekąsek. Nazwa pinchos pochodzi od słowa "pinchar", które w hiszpańskim oznacza m.in. "kłuć", "nabijać". Każde pincho przebite jest bowiem patyczkiem, który sprawia, że przekąska się nie rozleci się przy konsumpcji. Za zamówienie płaci się po skończonym posiłku. Kelner liczy patyczki, które zostawiliśmy na talerzu i na tej podstawie wystawia nam rachunek. Wykałaczki różnią się kolorem lub zakończeniem tak, aby pracownik i klient wiedzieli, jaka cena dotyczy każdego z pincho. Ja zabieram każdego gościa na Carrer Blai, więc i Wam ją polecam. 😃 Kiedyś pokazywałam Wam nawet te bary na instastory. 😊 3-4 pinchos i można najeść się, jak przy prawdziwym obiedzie. 😃 Co myślicie o takiej formie posiłku? Próbowaliście kiedyś pinchos?
Alex wrócił dzisiaj do szkoły po niemalże 4 ty Alex wrócił dzisiaj do szkoły po niemalże 4 tygodniowej przerwie - święta i wakacje u babci. Pytam go, czy pani się za nim stęskniła, czy pytała, co robił, gdzie był. Odpowiedział, że tak, ale za to druga pani - Polka, powiedziała nawet, że też była na święta w Polsce. Zapytałam zatem, czy rozmawiała z nim po polsku, czy po hiszpańsku. "Tak, jak ty" - odpowiedział. Wielojęzyczne dzieci w wieku przedszkolnym często segregują w głowie języki, wkładając je do szufladek "mama", "tata", "babcia", a nie "polski", "hiszpański". Gdy zapytam go: "Jak jest po hiszpańsku piłka?", oczywiście zrozumie, o który język chodzi i odpowie. Podobnie, gdy sam pyta: jak to jest "po polsku" lub "en castellano". Gdy sam jednak ma określić język, którym mówi inna osoba, czasami długo się zastanawia i po chwili definiuje go właśnie jednym z rodziców - "tak jak tata", "tak jak mama". Gdy mówimy o katalońskim, odnosi go do szkoły i swojej nauczycielki. "Tak, jak mówi Consu". Jakiś rok temu, gdy temat ten był jeszcze trudniejszy do ogarnięcia niż dziś, zaśmiał się, kiedy tata zaczął mówić do niego po katalońsku - "Tato, tak mówi Consu". Bo przywykł do taty, który mówi przecież zawsze po hiszpańsku. Czasami zastanawiam się, jak te małe główki są w stanie to wszystko ogarnąć. ❤ A my, starzy, możemy im tylko zazdrościć, co? Kto by nie chciał urodzić się i na wstępie znać dwa, czy trzy jezyki? I nie musieć wkuwać niemieckich słówek na pamięć. 🤣🤣
Jakieś półtora roku, dwa lata temu zaczęłam t Jakieś półtora roku, dwa lata temu zaczęłam tyć. Nim się obejrzałam, ważyłam 15 kg więcej. Załamałam się, nie mogłam na siebie patrzeć. Przestałam pokazywać się "online", wstydziłam się spotkać z ludźmi, którzy mnie znali. Ba, wstydziłam się poznawać ludzi zupełnie nowych. Wpadłam w obsesję, mówiłam o mojej wadze z obrzydzeniem. A jednocześnie nie byłam w stanie jej zmienić, mimo podejmowanych prób. Nie akceptowałam swojego ciała. Płakałam z każdym spojrzeniem w lustro. Około dwa miesiące temu powiedziałam sobie "stop". Stop tym negatywnym myślom, stop nienawidzeniu siebie, stop obwinianiu się. Moja waga to nie lenistwo, nie głupota, to choroba. W końcu to zrozumiałam, w końcu to zaakceptowałam. Zmienię się, jeszcze dojdę do dawnej sylwetki, ale najpierw muszę być zdrowa psychicznie. Nie można walczyć ze sobą na siłę, gdy nie jest się na to gotowym. Zaczęłam akceptować to, że nie zmienię wyglądu w tydzień, że to proces, który potrwa. Zaakceptowałam to, że jestem chora. A gdy będę już na to gotowa, zacznę walkę w zgodzie ze sobą. Zrozumiałam, że miłość zaczyna się od kochania samego siebie. Ja jestem na początku drogi, z której zboczyłam 2 lata temu. Ale odnalazłam ją. Być może po drodze na chwilę się zgubię, być może napotkam ostre zakręty, ale idę i się nie zatrzymam. Pół roku temu prędzej bym obcięła się na łyso, niż dodała takie zdjęcie. Dzisiaj mówię Wam, że powoli, na nowo zaczynam kochać samą siebie. Nie bądźmy dla siebie tacy surowi. Bądźmy wyrozumiali, kochający, wspierający, akceptujący. Dla samych siebie. Poczucie winy to uczucie, które wyżera wnętrzności. Oddalmy je od siebie. Jesteśmy tylko ludźmi.
Dotarliśmy. 😃 W sumie jakieś 12 godzin w podr Dotarliśmy. 😃 W sumie jakieś 12 godzin w podróży, licząc od wyjścia z domu. 😱 Ale co to dla Alexa? Przyszedł do domu i od razu chwycił za zabawki, a kiedy po kolacji oznajmiłam, że już pora spać, usłyszałam: "Mamo, cały dzień jechaliśmy i lecieliśmy, nie mogłem się bawić, a teraz mi nie pozwalasz i mam spać? Co to ma być?" 🤣🤣🤣🤣 Rację chłopak miał, co mogę powiedzieć? 😂 Dzięki jak zawsze za Wasze wiadomości i kibicowanie za spokojną podróż! 😘🥰 I dziękuję za pomoc na lotnisku jednej z Was. ❤ Tak szybko powiedziałaś nazwę Instagrama, ja byłam w amoku ciągnięcia z jednej strony Alexa, a z drugiej toreb, że wypadło mi z głowy, więc ujawnij się, haha. 😃 ❤ Włożyłam polskie żarło do lodówki 😂, resztę rozpakuję jutro. Kładę się na kanapie i odpalam Netflixa. Niech się dzieje, co chce. 😂 Buenas noches. ❤
Takim wielkim bałwanem, którego ktoś zostawił Takim wielkim bałwanem, którego ktoś zostawił w lesie, w górach, żegnamy się z Polską. 😊 Nie mam nawet weny, żeby coś pisać. Jasne, że mi smutno. Jasne, że jutro rano staną mi łzy w oczach. I równie jasne jest to, że po dwóch dniach w Barcelonie chandra minie i wszystko wróci do normy. O rozdarciu między dwoma domami opowiem Wam niedługo na story, bo jestem pewna, że nie jestem jedyną tutaj osobą, która zmaga się z takim uczuciem. Jutro czeka nas bardzo długa podróż, życie emigranta. A tymczasem idę przytulić się jeszcze do mamy. 🙂
Jak podróżować obecnie do Hiszpanii? Wciąż są pytania i wątpliwości, więc napiszę wszystko, co trzeba wiedzieć. Hiszpania nałożyła obowiązek okazania negatywnego testu zrobionego maksymalnie do 72h przed wylotem, ale tylko drogą lotną i morską. Oznacza to, że jadąc samochodem, testu robić NIE trzeba. Dzieci do 6 r.ż. zwolnione są z tego obowiązku. Rząd oprócz testu PCR akceptuje też test FRANKD (inaczej rt-lamp), który jest o POŁOWĘ tańszy. To ważne, bo mówimy o różnicy 250 zł. Test można zrobić w laboratorium @medicoverpolska, ja z terminem nie miałam problemu. Wynik wymagany jest w języku angielskim, hiszpańskim, francuskim lub niemieckim. To ważne, bo z wynikiem po polsku mogą Was nie wpuścić nawet do samolotu. To, czy sprawdzają test jest trochę loterią, jednak kara za jego brak to podobno nawet kilka tysięcy euro. Dodatkowo należy wypełnić formularz na Spain Travel Health i mieć ze sobą kod QR. KAŻDY pasażer osobno. Do 17 stycznia w wielu regionach Hiszpanii obowiązuje terytorialny lockdown. Na przykład w Katalonii nie możemy opuszczać swojego miasta. Lokale gastronomiczne otwarte są od 7 do 9.30 i od 13 do 15.30. Część atrakcji również jest zamknięta, m.in. Sagrada Familia, Casa Batlló. Nie wiadomo, kiedy coś się zmieni. Ciężko powiedzieć, czy 17 stycznia zniosą jakieś obostrzenia. Ryanair i Wizzair nie mają lotów do Barcelony aż do marca/kwietnia. Hotele i apartamenty w teorii mogą być otwarte, jednak w praktyce wiele z nich zdecydowało się jeszcze nie otwierać, bo nie mają dla kogo... I pamiętajcie, szukając aktualnych informacji, zawsze sprawdzajcie na stronie rządu hiszpańskiego, bo jest to tak naprawdę jedyne 100% wiarygodne źródło. Czy coś pominęłam? Zachowam ten post tutaj, więc możecie go sobie zapisać klikając na flagę pod zdjęciem. A jeśli macie jakieś pytania, zostawcie je w komentarzu. Cóż mogę powiedzieć? Sytuacja nie zachwyca i to chyba nie najlepszy czas na odwiedziny, bo dużo mogłoby Was ominąć...
Load More... Follow on Instagram
© 2018-2020 copyright mamawbarcelonie.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone // Kopiowanie jakichkolwiek treści bez zgody autora zabronione.