Bardzo lubię wchodzić z Wami w interakcję, oczywiście w granicach moich, głównie czasowych możliwości, dlatego dość często dostaję od Was przeróżne wiadomości. Być może wydaje się Wam, że pytacie głównie o najlepsze restauracje, sekretne miejsca do zobaczenia, język hiszpański, czy o to, jak wyrobić NIE. Nie jest to jednak prawda, ponieważ często pytacie o wszelkie aspekty związane z życiem. I tak jednym z problemów, z którymi zmagacie się na emigracji, jest szok kulturowy i adaptacja. Pytacie, jak sobie poradzić, prosicie o wskazówki. I nie mówię oczywiście tylko o Hiszpanii. Zastanawiacie się, jak ja poradziłam sobie z szokiem kulturowym i dlaczego tak łatwo przychodzi mi uwielbianie tego kraju. Żartujecie nawet: zaraź mnie swoją miłością do Hiszpanii. Ja też chcę ją widzieć twoimi oczami. Uwierzcie mi, gdybym tylko była w stanie… Jak zatem osiągnęłam względny spokój ducha na emigracji?