Czy język hiszpański to trudny język? Na pewno nie trudniejszy niż polski, więc to już połowa sukcesu. Spotkałam się z większością przychylnych opinii, jeśli chodzi o jego naukę. Podobno dość szybko wchłania się wiedzę na jego temat. Czy zatem poprawna wymowa, gramatyka i pisownia może okazać się kłopotliwa dla rodowitych Hiszpanów? Wygląda na to, że tak. Wspominałam Wam kiedyś, że odkąd mieszkam w Hiszpanii na stałe oraz biegle posługuję się językiem ojczystym tego kraju, zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele błędów w mowie oraz piśmie popełniają tubylcy. I kiedy mówię wiele, wcale nie przesadzam. Gdy mieszkałam w Polsce nie do pomyślenia było, aby szanująca się osoba na wysokim stanowisku zawodowym popełniania błahe, językowe błędy. Niesmaczne wydawało mi się to, gdy szef czy nauczyciel wypowiadał się niepoprawnie. Nieakceptowane w mej głowie były oficjalne maile, listy i przesyłki napisane z błędami ortograficznymi. W Hiszpanii takie sprawy przestały mnie już szokować. Nie chcę oczywiście przedstawić teraz narodu hiszpańskiego jako głupich, niewyedukowanych i z brakiem kultury, skądże. Dostrzegam teraz po prostu, że mój Hiszpan nie kłamie, gdy mówi, że ja (czy inni obcokrajowcy) mówię lepiej, a przede wszystkim bardziej poprawnie niż połowa populacji Półwyspu Iberyjskiego. Wpływ ma na to prosty fakt: my uczymy się często języka z książek, kursów, przy pomocy nauczycieli, stąd przyswajamy od początku poprawne formy. Z drugiej jednak strony, czy tak ciężko zapamiętać, że nie mówi się poszłem, nie pisze się wziąść, ani wrucił oraz że uje się nie kreskuje (odpowiedniki banalnych polskich błędów, które można by porównać do tych hiszpańskich)?