Jeśli czytaliście jeden z moich ostatnich wpisów, wiecie, że moja miłość do Hiszpanii rozpoczęła się jeszcze za czasów nastoletnich. Muszę się Wam jednak przyznać, że moje marzenie nie dotyczyło jedynie samego życia w Hiszpanii. Otóż, od zawsze wszystkim opowiadałam, że w przyszłości będę miała męża Hiszpana. Zaczęło się oczywiście od hiszpańskich seriali pełnych wypięknionych aktorów oraz wakacyjnych wyjazdów, kiedy to mogłam napatrzeć się na ciemnych, przystojnych chłopaków. Tak to już było, że latynoski lover był moim typem. Wyobrażałam sobie nasze dwujęzyczne brązowookie dzieci idące u boku najprzystojniejszego faceta w Hiszpanii. Pamiętajcie, że miałam wtedy jedyne 16 lat. Zresztą, która z nas nie marzyła choć raz o pocałunku z Bradem Pittem, Orlando Bloomem czy innym amerykańskim Bogiem Seksu? No, a takim moim Bogiem był właśnie wyśniony Hiszpan. Jak wiecie, ostatecznie punkt o mężu Hiszpanie się sprawdził. A czy najprzystojniejszy w całej Hiszpanii? Dla mnie na pewno 🙂 Dwujęzyczne dziecko (na razie jedno) jest, choć akurat kolor oczu odziedziczyło po mamie – niebieski. Może przy drugim się trafi (nie, w ciąży nie jestem, na razie trzeba okiełznać jedno, żeby myśleć o drugim).