Decydując się na przeprowadzkę do Barcelony wiedziałam, że moje życie zmieni się pod wieloma aspektami, Hiszpania jest bowiem krajem bardzo różnym od Polski. Liczyłam się z tym, że będę musiała przyjąć pewne hiszpańskie zwyczaje, celebrować hiszpańskie (i katalońskie) tradycje, wychowywać dziecko w kulturze hiszpańskiej (z pielęgnowaniem tradycji polskich). Innymi słowy – wszystko miało być po hiszpańsku. Zakupy, wizyty u lekarza, załatwianie spraw urzędowych, fryzjer, przedszkole, apteka i przede wszystkim – praca. Nie powiem, że nie przerażała mnie nieco myśl o tym, że będąc tutaj, byłam skazana na porozumiewanie się jedynie w obcym języku. Jeśli ktoś tak, jak ja posiadał barierę językową, wie, o czym mówię.